niedziela, 12 kwietnia 2015

Malediwy - raj (jeszcze) nieutracony, cz.2

Witam serdecznie wszystkich czytających, dzisiaj dokończenie tematu, który zaczęłam w ostatnim poście, zapraszam do lektury:).

Problem numer 2: ŚMIECI.

Niecałe pół godziny rejsu łodzią od Male znajduje się Thilafushi – wyspa utworzona sztucznie w 1991 roku. Nie jest to jednak miejsce, które odwiedzają turyści, ponieważ znajduje się tam… wysypisko śmieci. Teoretycznie nic w tym złego, bo przecież gdzieś te śmieci wywozić trzeba, no i żadna naturalna wyspa nie została poświęcona na ten cel. Niestety, codziennie na Thilafushi trafia między 200 a 400 ton odpadów, pochodzących głównie z Male i kurortów turystycznych. W wyniku wieloletnich zaniedbań, nieskutecznej utylizacji i późno rozpoczętej segregacji wyspa zmieniła się w tykającą bombę ekologiczną. Śmieci są regularnie spalane, w rezultacie czego nad Thilafushi unoszą się kłęby gryzącego dymu. Pracownicy wysypiska (w większości imigranci) często nie posiadają odzieży ochronnej,  więc są narażeni na kontakt z toksycznymi oparami. Odpady składuje się na gołej ziemi, przez co szkodliwe substancje mogą trafić do gleby i wody. Dodatkowo, utylizacja odpadów elektronicznych i baterii ma niekorzystny wpływ na jakość powietrza. 

Źródło: dailymail.co.uk
Źródło: hani-amir.com
Źródło: news.bbcimg.co.uk

Na szczęście jest nadzieja na poprawę sytuacji. Władze Republiki Malediwów dążą do uruchomienia ekologicznej spalarni oraz zmodernizowania składowiska na lądzie w taki sposób, aby maksymalnie ograniczać jego niekorzystny wpływ na środowisko. Czy my jako turyści możemy zrobić cokolwiek, żeby pomóc w tej kwestii? Oczywiście, że tak! Jak podają statystyki, osoba przyjezdna produkuje od 3,5 do 7,2 kg śmieci w ciągu doby (pięć razy tyle co mieszkańcy wysp archipelagu). Wobec powyższego, zdecydowanie warto (i nie dotyczy to tylko Malediwów):

- wybrać hotel, który przykłada wagę do ekologii i kwestii związanych z ochroną środowiska. Na temat ekohoteli będzie jeszcze na blogu oddzielny post, ale obiekt taki może na przykład ułatwić gościom segregację śmieci oraz zapewnić pojemniki wielokrotnego użytku, tzn. zamiast stosowania plastikowych butelek na szampony i foliowych opakowań na mydła, lepszym wyjściem jest uzupełnianie kosmetyków w naczyniach szklanych lub ceramicznych przez obsługę hotelową.

- zabrać śmieci sobą. Może śmiesznie to brzmi, ale wiele hoteli apeluje do turystów: jeżeli w waszym kraju jest szansa na właściwą utylizację odpadów, zabierzcie swoje śmieci do domu. Mogą to być opakowania po kremach do opalania, reklamówki, butelki plastikowe, tubki po paście do zębów, zepsute maski do nurkowania, okulary, długopisy, gazety i wiele, wiele innych.

- uświadamiać innych, i nie chodzi mi tutaj o nachalne pouczanie. Gdy widzimy, że ktoś robi coś szkodliwego dla środowiska, warto mu delikatnie zwrócić uwagę. Bardzo często ludzie po prostu nie mają świadomości ekologicznej, i wrzucenie papierka po cukierku do morza nie stanowi dla nich żadnej „tragedii”. Warto próbować, bo nawet jeżeli ktoś się zdenerwuje lub obrazi, to może chociaż następnym razem przez chwilę zastanowi się nad problemem. 
Polecam Wam krótki, ale treściwy filmik o Thilafushi i ludziach, którzy tam pracują: link



Problem numer 3: GLOBALNE OCIEPLENIE.

Podobno globalne ocieplenie to bujda. Tak przynajmniej słyszę, ilekroć w Polsce temperatura spadnie poniżej zera. Myślę, że mieszkańcy Malediwów mogą mieć odrobinę odmienne zdanie - dla nich globalne ocieplenie postępuje, i coraz bardziej zagraża całemu archipelagowi. Zresztą uważam, że każdy z nas denerwowałby się, gdyby jego dom znajdował się półtora metra nad poziomem morza, a właśnie tyle wynosi średnia wysokość tamtejszych wysp. Według wyliczeń, archipelag może zostać całkowicie zatopiony w przeciągu stu lat. Władze Malediwów robią co mogą (regeneracja raf koralowych, zabezpieczanie wysp, przesiedlenia ludności na nowe tereny), jednak prawda jest taka, że inne, potężniejsze państwa powinny podjąć zdecydowane działania, gdyż to one są odpowiedzialne za globalne ocieplenie. Bardzo pomysłowa akcja miała miejsce w 2009 roku – malediwski rząd zorganizował podwodne posiedzenie, które odbyło się na 6 metrach głębokości i trwało pół godziny. Jego celem było zwrócenie uwagi całego świata na problemy tego małego państwa, i nawoływanie do ograniczenia emisji zanieczyszczeń. Póki co, brak zdecydowanego odzewu ze strony reszty świata. Gdy ten w końcu nastąpi, dla Malediwów może być już za późno.

Źródło: dailymail.co.uk
Źródło: dailymail.co.uk

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz